Facebook Tweeter Instagram YouTube

nasze patronaty | kontakt

Gender - recenzja

recenzja TerazTeatr
powrót
Gender - recenzja
Gender, Teatr Wolandejski

Gender, czyli kościół w tarapatach tak można podsumować jednym zdaniem treść najnowszej premiery Teatru Wolandejskiego pt. "Gender". Wątki fabuły przeplatają się z autentycznymi wypowiedziami hierarchów kościoła, sprawiając, że spektakl zamienia się w teatralny paradokument.

Myślę, że jeśli Bogusław Wołoszański zechciałby zrobić odcinek "Sensacji XXI wieku" poświęcony występkom księży, to właśnie tak by wyglądał... W pierwszych minutach spektaklu słyszymy o tragedii samolotu rządowego w Smoleńsku, słyszymy modlitwę i ... przebitki z TVN24. Jarosław Kuźniar matowym głosem relacjonuje tragedię "na żywo". Wiemy już, że jesteśmy w Polsce! Czas poznać głównych bohaterów dramatu. Są nimi księża: Wikary, Biskup i Proboszcz oraz agresywna redaktorka Lena Szkopuł, dwie oazowe fanatyczki oraz kobieta upadła wg nauki kościoła.

W parafii, hierarchia jest najważniejsza, ale młody wikary nie może przymykać oka na nadużycia księży i postanawia ujawnić palącą tajemnicę. Żądna sensacji i uznania dziennikarka chętnie podejmuje śledztwo w tej sprawie. Jednak nie wynika z niego bezpośrednia wina oskarżonego. Komplikują się więc relacje zarówno wewnątrz kościoła jak i wśród osób chcących dotrzeć do prawdy. Tajemnica, która dotyczy księży nie jest jednak najważniejsza. Jest wynikiem zepsucia kościoła. Pytanie z jakim zostawia nas spektakl to czy prawda wyzwoli nas wszystkich? Czy kościół powinien zacząć bić się w pierś?

W bardzo ciekawy sposób wprowadzane są do fabuły poszczególne osoby dramatu. Pojawiają się jak w dobrym filmie dokumentalnym. Nagle znajdujemy się w centrum wydarzeń dotyczących danej osoby. Wszystko to jednak dzieje się w obrębie jednej sceny, w obrębie jednej scenografii. Nastrój buduje światło, które koncentruje uwagę na bohaterze sceny. Dzięki temu zabiegowi poruszamy się w różnych światach, które przenikają się nadając wydarzeniom szerszy kontekst.

Spektakl jest mocny - głównie swoją autentycznością, cytaty nie są stworzone na potrzeby sztuki. Pamiętamy je z Faktów, Wiadomości czy wydań opiniotwórczych tygodników. W obliczu tych mocnych słów, które dalekie są od chrześcijańskich nauk, brak mi mocnego zakończenia spektaklu. Być może dlatego, że kościół faktycznie nie do dojrzał do oczyszczenia, które powinno nastąpić w finale. Dobro powinno zwyciężać, a zło zostać ukarane.

Dlatego czekam na "GENDER 2, Noc oczyszczenia" w którym definitywnie rozprawimy się z hipokryzją w kościele. Na koniec dodam, że trudno szukać tego typu tematów w teatrach publicznych, dlatego brawo dla Teatru Wolandejskiego za odwagę i dosłowność.

Autor: Marta Gaik
Maj 2015

komentarze
comments powered by Disqus
partnerzy TerazTeatr



^
Twoje sugestie i uwagi