Facebook Tweeter Instagram YouTube

nasze patronaty | kontakt

O karpiu, kozie i trąbce... recenzja

recenzja TerazTeatr
powrót
O karpiu, kozie i trąbce... recenzja
Plakat do spektaklu stworzył Andrzej Pągowski

Już tytuł "O karpiu, kozie i trąbce, która gasiła pożary" spowodował u mnie pierwszy promyk zainteresowania, bo przypomniały mi się bajki które uwielbiałam w dzieciństwie. Potem doczytałam, że to spektakl nie tylko dla dzieci i na podstawie opowiadań Isaaca Beshevisa Singera, którego bardzo cenię za literaturę dla dorosłych. Na końcu przekonała mnie informacja, że za reżyserię odpowiada duet Macieja i Adama Wojtyszki, którzy słyną z poważnego podejścia do produkcji dla dzieci. To musi być hit – pomyślałam.

Na premierze w równym stopniu zaproszono publikę dorosłą oraz dzieci, co bardzo mnie ucieszyło, bo nie do końca byłam przekonana czy dzieci zrozumieją ten świat. Mogłam, więc podglądać na bieżąco reakcję młodego widza na to co dzieje się na scenie.

Spektakl w pierwszej chwili zachwyca scenografią. Cała scena pobazgrana jest dziecięcymi rysunkami, które przedstawiają mały świat w jakim żyje główny bohater Szlemiel. Należy on do zacnej żydowskiej społeczności Chełma, który słynie z „wybitnych” mędrców. Ich decyzje oraz podejmowane działania z całą pewnością przemyślane, prowadzą niestety do nikąd i pełne są absurdów. Bo czy można skazać tytułowego karpia na śmierć poprzez utopienie?
Owszem, w CHEŁMIE można.

Scenariusz sztuki napisany przez Henrykę Królikowską to 3 historie, których wspólnym bohaterem jest Szlemiel i jego chęć zrobienia interesu życia. Jest on bardzo ufnym i uczciwym Żydem, niestety zawsze trafia na oszustów lub naciągaczy, którzy wykorzystują jego naturę. Przygodom Szlemiela towarzyszą wpadające w ucho piosenki napisane przez Macieja Wojtyszko do muzyki Piotra Mossa. Nie jest to do końca musical, ale warstwa muzyczne jest niewątpliwym atutem spektaklu.
Choreografia i ruchoma scenografia co chwila zaskakuje. Na szczególną uwagę zasługuje ruch sceniczny. Tutaj ciągle coś się dzieje, wyjeżdżają elementy scenografii. Ruchoma jest rada starszych - złożona z aktorów oraz lalek, które są dodatkowym zintrygującym elementem. W sztuce nie brakuje też Grande finale – tzw. gwoździa programu. Z całą pewnością nie da się oddać różnorodności i klimatu jaki towarzyszy przygodom mądrych ludzi z Chełma. Dlatego zachęcam do przeżycia przygody osobiście lub wraz z całą rodziną. Zapewniam, że nikt nie będzie się nudzić.

Miałam pewne obawy czy spektakl ten dotrze faktycznie do dzieci, do których także jest adresowany. Bo czy one zrozumieją ten świat sprzed prawie 100 lat? Chełm, społeczność żydowską, ówczesne problemy i postrzeganie świata? Zastanawiałam się, czy to będzie uniwersalne? Okazało się, że tak. Historyjki opisane przez Singera w inscenizacji Teatru Żydowskiego, poruszają prawdy, które i obecnie są aktualne. Dzieciaki bardzo dobrze przyjęły spektakl, widziałam autentyczne zainteresowanie. Co więcej widziałam nawet interakcje, niektórzy podpowiadali Szlemielowi i ostrzegali go przed niebezpieczeństwem. Dlatego, jeśli zastanawialiście się kiedykolwiek czy Singer jest dla dzieci. Odpowiadam: TAK! Kierujcie się do Teatru Żydowskiego.

Jeśli jeszcze macie wątpliwości, zapraszam do obejrzenia fragmentu z piosenką Gołdy Typisz z próby spektaklu.


Marzec 2014
Marta Gaik

komentarze
comments powered by Disqus
partnerzy TerazTeatr



^
Twoje sugestie i uwagi