opis sztuki
Jedna z najbardziej zagadkowych śmierci w historii Łodzi. Samobójstwo? Zabójstwo? Przypadek czy przemyślana gra? 3 listopada 1938 roku w łódzkich gazetach można było przeczytać dramatycznie brzmiące tytuły: Usiłowali spalić kobietę! Kim są bestialscy okrutnicy?; Potworna zbrodnia czy niezwykłe samobójstwo?; Zbrodnia przy ul. Brzezińskiej. Spektakl Darii Kopiec na podstawie tekstu Zuzanny Bojdy nie rozwiązuje tej tajemnicy - wskazuje jednak pewne tropy na mapie historii miasta, dzięki którym widz może rozpocząć indywidualne śledztwo. Ciało martwej Włady - to ciało robotnicy jednej z łódzkich fabryk. Przyjezdny z daleka i z zupełnie innego czasu historycznego - Wersaliusz (urodzony w 1514 roku w Brukseli, twórca współczesnej anatomii), rozcinając ciało denatki - uwalnia zbiorowy głos robotnic, które przedstawiają mu fragmenty swoich życiorysów, niczym poszlaki w śledztwie. Bohaterki reprezentują różne okresy na osi czasu miasta Łodzi: jest Zośka z „Ziemi obiecanej”, która rozpoczęła pracę w fabryce w 1886 roku, jest Ewka urodzona w 1905 roku, jest wreszcie Miśka - inspirowana biografią Michaliny Tatarkówny, zmarłej w 1986 roku - w sumie 100 lat historii pracy robotnic w łódzkich fabrykach. Te indywidualne narracje bohaterek są niczym poszlaki w śledztwie, klocki, które złożone wspólnie przedstawiają losy robotnicy, sugerując czy, jak i dlaczego została zabita. Przewodniczką Wersaliusza w tej podróży jest Łódź Wenera, uosobienie miasta - ta, która zna je najlepiej, bo dosłownie od zawsze, ta która rozumie i akceptuje wszystkich swoich mieszkańców. Włada, Łódź Wenera, a także postaci takie, jak: Nędza, Bida, Lucyfer - to tylko literackie figury, charakterystyczne punkty na mapie Łodzi, alegorie, komentujące rzeczywistość Polski w okresie od XIX wieku do czasu transformacji i jej konsekwencji. Niewyjaśniona śmierć Bytomskiej i średniowieczny pokaz anatomiczny - są tylko wymówką, by uruchomić lawinę głosów włókniarek. Podczas gdy emancypantki pisały pierwsze eseje o równouprawnieniu, niepiśmienne robotnice z nizin społecznych, walczyły o lepsze warunki pracy i o chleb powszedni - po swojemu, nie pozostawiając zbyt wielu śladów herstorii z kominami fabryk w tle. Niczym Włada, która o swoich podejrzeniach, że grozi jej niebezpieczeństwo, opowiedziała tylko kilku koleżankom. Żadna z nich - ze strachu, nie wszczęła śledztwa na własną rękę, wszystkie zaakceptowały ostateczną wersję, według której robotnica popełniła samobójstwo. Kazimierz Dejmek w okresie, w którym był dyrektorem Teatru Nowego w Łodzi, tworzył sztukę zaangażowaną politycznie. Wystawiając zabawne sztuki, pełne przyśpiewek i tańców, przemycał w nich ironiczny komentarz do zastanej rzeczywistości. Misterium „Uciechy Staropolskie”, dwukrotnie wystawiane przez Dejmka (najpierw w Łodzi, potem w Warszawie), to przeglądanie w krzywym zwierciadle natury ludzkiej, w rytm refrenu „Nędzą z Bidą w Polskę idą”. Parafrazując tytuł „Uciechy Staropolskie / Lepsze i pożyteczniejsze aniżeli z Bacchusem i Wenerą”, rozwijając fragmenty krotochwil oraz ożywiając ich bohaterów, szkicujemy historię miasta fabryk, do którego wdarł się Lucyfer z córkami Nędzą i Bidą, przede wszystkim zaś udzielamy głosu Łodzi - tytułowej Wenerze, podkreślając, że Łódź była i jest miastem kobiet, a nawet jest miastem kobietą, konkretnie - robotnicą.
7.5 / 10
średnia ocena użytkowników